Nie tak dawno uczestniczyłam w warsztacie pod tytułem "Jak wyjść z pudełka?". Tytułowe pudełko to przekonanie, które często ogranicza nas w szukaniu najbardziej optymalnych rozwiązań. Wtedy zastanawiałam się, w jakich pudełkach znajduję się ja. Kilka zidentyfikowałam, ale jak się okazało, nie wszystkie.
Jakiś czas później przeczytałam opracowanie na temat zagadnienia kobiety w myśli (a jakże) Edyty Stein. Autorka stwierdziła, że krzyż Edyty pozwolił jej osiągnąć głębszy wymiar kobiecości. I wtedy wszystko złożyło się w jedną całość.
Wiem, że dla wielu wyda się to absurdalne, ale może by tak wyjść z pudełka traktowania niepełnosprawności jako czegoś ograniczającego, a zacząć postrzegać ją jako pewnego rodzaju... szansę? Szansę, którą można wykorzystać nie tylko w sposób tak wzniosły, jak Edyta, ale również bardziej prozaiczny, na przykład organizując jednodniową eskapadę do Szwajcarii celem konsultacji medycznych, jak ja. Ale o tym kiedy indziej.

Wydaje mi się, że jest wiele rzeczy, które mogą się wydawać tragedią i bardzo przykrym doświadczeniem - ale mimo wszystko da się je przekuć w coś pozytywnego i wartościowego. Dla mnie czymś takim była moja niepłodność - dzięki której zdecydowanie lepiej poznałam siebie, swoje mocne i słabe strony. A przede wszystkim - gdyby nie ona, to nie byłoby teraz z nami naszego ukochanego synka adopcyjnego :)
OdpowiedzUsuńNic nie dzieje się bez przyczyny :)
UsuńBardzo często sami stawiamy sobie ograniczenia. I na ludzi z niepełnosprawnością też niestety często tak patrzymy. Na szczęście jest wiele osób niepełnosprawnych, które ciągle udowadniają, że to my mamy ograniczenia, nie one.
OdpowiedzUsuńTak, sami potrafimy sobie stawiać największe ograniczenia :)
OdpowiedzUsuń