Dzisiaj chciałam napisać o pewnym paradoksie. Zarówno w literaturze, jak i w różnego typu dokumentach prawnych można znaleźć opinię, że niepełnosprawne kobiety są dyskryminowane z powodu dwóch "atrybutów": niepełnosprawności i kobiecości. Meekosha (2004) doszła do wniosku, że niepełnosprawność jest intensyfikowana przez gender (z różnych względów mam alergię na to słowo, ale musiałam je tutaj użyć). Według niej kobiety niepełnosprawne są odbierane jako bardziej pasywne oraz bezsilne, a męskość u mężczyzn jest niepełna. Kilka zdań wcześniej czytamy, że osoby niepełnosprawne są odbierane jako bezpłciowe i aseksualne oraz że takie postrzeganie nie oznacza, że gender (stosując nazewnictwo autorki, ja wolę mówić o kobiecości), nie ma nic wspólnego z niepełnosprawnością. A dla mnie oznacza. Jeśli przyjmiemy bowiem, że kobiety niepełnosprawne są uważane za bezpłciowe, oznacza to odzieranie ich z kobiecości i negowanie jej. A jak mogę być dyskryminowana z powodu czegoś, czego w domyśle nie ma? Moim zdaniem nie mogę. W tym samym artykule kawałek dalej jest przytoczona publikacja autorstwa Grue oraz Tafjord Laeurm (2002), którzy stwierdzili, że niepełnosprawne matki są postrzegane jako niezdolne do macierzyństwa osoby wymagające wsparcia. Później dochodzą do wniosku, że chcą one pokazać społeczeństwu ich zdolność do macierzyństwa, a tym samym wejść w role społeczne. Z tym się akurat już mniej zgadzam. Takie pragnienie pochodzi z wnętrza.
Może macie inne doświadczenia, ale ja nigdy nie czułam się dyskryminowana jako kobieta. Jeśli już, to znaczenie miała niepełnosprawność. No cóż, w moim odczuciu gender znowu namieszał.
Zdaję sobie sprawę, że próbując przedrzeć się przez gąszcz blogów, ten możesz zwyczajnie ominąć. Ale jeśli chcesz poczytać o moich próbach zmierzenia się z zagadnieniem niepełnosprawności i kobiecości oraz odniesienia ich do tradycyjnych wartości, zapraszam do lektury i polubienia mojej strony: https://web.facebook.com/feministkaducha/
Z mądrościami z książek i artykułów jest tak, że opierają się na badaniach, które nie do każdej społeczności przystają. Uważam, że gdyby te same badania były prowadzone w różnych środowiskach i kulturach, to dałyby różne wyniki. Przytoczone przez Ciebie nazwiska nie brzmią mi słowiańsko, więc nic dziwnego, że nie zgadzasz się z tymi doniesieniami. Mam też nadzieję, że dyskryminacja Cię nie będzie dosięgać!
OdpowiedzUsuńDziękuję, też mam taką nadzieję :)
UsuńPoruszasz bardzo odważne i ważne tematy. Będę zaglądać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam :)
UsuńGender. Rowniez mam alergię na to słowo. Trudny temat, ale bardzo wazny. Szkoda, ze tak malo mowi sie o niepelnosprawnosci. Ludzie sie jej boja..
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mówi się nie tak mało, tylko że ciągle to jest mówienie w kategoriach my-oni
UsuńSzufladkowanie nigdy nie działa :-)
OdpowiedzUsuńAle w pewnym sensie, ułatwia życie - stereotypy zwalniają z myślenia, jednak trzeba walczyć z takim podejściem, jako krzywdzącym.
www.mojaszkolaangielskiego.wordpress.com
Tak, stereotypy mają funkcję poznawczą, ale mogą też prowadzić do powstania uprzedzeń :)
UsuńBardzo ciekawy i ważny wpis. Uważam, ze do badań trzeba też troszkę podchodzić z rezerwą. zapewne inaczej by wyszły w innych warunkach i w innym kraju. Niemniej jednak skoro tak wyszły to trzeba sie nad tym zastanowić i przemyśleć.
OdpowiedzUsuńTak, badania zawsze mają chociażby ograniczony zasięg
UsuńMam wiele kolezanek niepełnosprawnych i nigdy nie dały mi tego odczuć, nigdy nie słyszałam tez od nich ze sa dyskryminowane. Dodam jeszcze ze sledze pewna blogerke i ona jeździ na wózku, niedawno wzieła ślub. Nigdy w życiu nie widziałam piękniejszej kobiety jak ona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.nasza-czworka.pl
Bardzo miło przeczytać takie wpisy :)
Usuń