Pytanie natury
egzystencjalnej. Ale dzisiaj nie o wymiarze egzystencjalnym, tylko
o...języku. Wykształcenie lingwistyczne przypomina o sobie, kiedy
automatycznie analizuję wszelkie formy językowe. Tym razem
chciałabym się zastanowić nad rozróżnieniem pomiędzy osobą
niepełnosprawną a osobą z niepełnosprawnością. W języku
polskim (i nie tylko) za poprawne uchodzi określenie “osoba z
niepełnosprawnością”. Tłumaczy się to w ten sposób, że
niepełnosprawność nie definiuje całej osoby. Owszem, może i nie
definiuje całkowicie, ale na pewno ma na nią wpływ. To, czy będzie
on pozytywny czy negatywny, zależy tylko od niej samej. Nawet jeśli
traktuje się ją jako coś naturalnego i nie zauważa się tego
odzziaływania, ono istnieje. Jest jednym z elementów kształtujących
tożsamość. Dlatego jestem skłonna opowiedzieć się po stronie
modelu brytyjskiego, który, postulując społeczny model
niepełnosprawności, opowiada się za użyciem nazwy “osoba
niepełnosprawna”. “Osoba z niepełnosprawnością” sugeruje,
że niepełnosprawność jest zupełnie nieistotna. A przecież jest,
czasem może nawet aż za bardzo... Ok, trafia do mnie argument, że
to jest “person first language”, wysuwający aspekt osobowy na
pierwsze miejsce. Ale z drugiej strony to zupełnie tak samo, jakby
powiedzieć osoba z bezdomnością czy kobieta z kobiecością
zamiast osoba bezdomna i kobieca kobieta. A więc jestem kobietą
niepełnosprawną. Wow. Brzmi dumnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem bardzo ciekawa, co myślisz na ten temat