Jedna z moich
największych miłości. Ostatnio widziałam filmik – instrukcję,
jak pocieszyć smutną osobę. Należy ją w pierwszej kolejności
zawinąć szczelnie w kocyk i w ten sposób nadać jej kształt
naleśnika. Ja tam w słabych chwilach wolę naleśniki jeść,
aniżeli przypominać. A to dlatego, że naleśnik ma najczęściej
nadzienie, w związku z czym jest zwinięty. Jeśli trzymać się
analogii do człowieka, będąc jak naleśnik, szczelnie zakrywa on
swoje wnętrze, aby nic nie wydostało się na zewnątrz. Wtedy może
on albo eksplodować i zalać sobą, albo skurczyć się do
najmniejszych rozmiarów. W obydwóch przypadkach nikt nie zachwyci
się wspaniałym wnętrzem. Dlatego nie upodabniajmy się do
naleśników, po prostu je jedzmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jestem bardzo ciekawa, co myślisz na ten temat