Tytuł sugeruje, że post
będzie motywował do aktywności fizycznej. Nic bardziej mylnego.
Zwłaszcza, że regularność treningów z Chodakowską (tak,
poruszając się o balkoniku można ćwiczyć z Chodakowską) wygląda u mnie ostatnio różnie. Ale do rzeczy. Zauważyłam, że niektóre osoby
mające, nazwijmy to, mniejszy kontakt ze światem, oczekują, że
świat nawiąże kontakt z nimi. A skoro nie nawiązuje, to jest
“be”. Ale skąd świat ma niby wiedzieć, że go potrzebujesz?
Sama w pewnym momencie utknęłam w domu. Owszem, u podłoża leżała
niepełnosprawność, ale do tego doszło moje nastawienie i schemat
“skoro jestem niepełnosprawna, to świat mnie nie chce”. Pisałam
już, że nie lubię schematów. W pewnym momencie
zreflektowałam się, że przecież świat nie wpadnie na to, że Ania chce
wyjść z domu. Co prawda zdarzają się jeszcze ściany, przez które
trudno mi się przebić. Ale wiem, że nie próbując, nigdy ich nie
przeforsuję, a one będą rosnąć niczym mury z piosenki
Kaczmarskiego. Tak więc daj znać światu, że go potrzebujesz
(oczywiście w możliwy sposób - jeśli nie możesz wyjść z domu,
skorzystaj z internetu). A wtedy świat zorientuje się, że
potrzebuje również Ciebie. I pamiętaj: manna z nieba w tym przypadku raczej nie
spadnie. Zwłaszcza, że od nieba oddziela Cię sufit.
Zdaję sobie sprawę, że próbując przedrzeć się przez gąszcz blogów, ten możesz zwyczajnie ominąć. Ale jeśli chcesz poczytać o moich próbach zmierzenia się z zagadnieniem niepełnosprawności i kobiecości oraz odniesienia ich do tradycyjnych wartości, zapraszam do lektury i polubienia mojej strony: https://web.facebook.com/feministkaducha/
Szukaj na tym blogu
czwartek, 25 sierpnia 2016
czwartek, 18 sierpnia 2016
Ja sama!
Nie wiem, czy stanowię
wyjątek, ale jako dziecko zawsze chciałam wszystko robić bez
niczyjej pomocy. Szczerze powiedziawszy, trochę mi tak zostało do
dzisiaj. Tylko że w niektórych przypadkach, takich jak tramwaje
wysokopodłogowe, nie zawsze mogę wykazać taką postawę. Do
niedawna strasznie mnie to frustrowało. Widocznie chciałam być za
bardzo wyemancypowana w niektórych kwestiach. Jakiś czas temu
dotarło do mnie, że ja przecież nie muszę dawać ze wszystkim
rady. A nawet jeśli mam do zrobienia coś, co nie sprawia mi
trudności, czasem daję ludziom oferującym pomoc szansę wykazania
się. Ma to jeszcze jeden plus: można poznać całkiem fajne osoby
(kilka razy już mi się to zdarzyło). Na dodatek ćwiczy się
pokorę i umiejętność proszenia o pomoc (co na początku jest
najtrudniejsze). A więc emancypacja – tak, ale zdrowa i w
odpowiednich ilościach :)
czwartek, 11 sierpnia 2016
Naleśnik
Jedna z moich
największych miłości. Ostatnio widziałam filmik – instrukcję,
jak pocieszyć smutną osobę. Należy ją w pierwszej kolejności
zawinąć szczelnie w kocyk i w ten sposób nadać jej kształt
naleśnika. Ja tam w słabych chwilach wolę naleśniki jeść,
aniżeli przypominać. A to dlatego, że naleśnik ma najczęściej
nadzienie, w związku z czym jest zwinięty. Jeśli trzymać się
analogii do człowieka, będąc jak naleśnik, szczelnie zakrywa on
swoje wnętrze, aby nic nie wydostało się na zewnątrz. Wtedy może
on albo eksplodować i zalać sobą, albo skurczyć się do
najmniejszych rozmiarów. W obydwóch przypadkach nikt nie zachwyci
się wspaniałym wnętrzem. Dlatego nie upodabniajmy się do
naleśników, po prostu je jedzmy.
czwartek, 4 sierpnia 2016
Nu pogodi
Pamiętacie bajkę „Wilk
i Zając"? Na końcu każdego odcinka Wilk krzyczał: „Zając,
ja ci jeszcze pokażę!” Jak wiemy, nie pokazał do tej pory. I
szczerze wątpię, żeby kiedykolwiek mu się to udało. Dlaczego?
Powód jest prosty: zrobienie czegoś tylko dlatego, żeby komuś coś
udowodnić (co ma nieraz formę małej zemsty, tak jak w bajce) mija
się z celem i najczęściej spala na panewce. Miałam (i mam)
mnóstwo sytuacji, w których słyszę komunikaty w stylu „to
nie dla Ciebie” (w domyśle oczywiście najczęściej chodzi o
niepełnosprawność). I wtedy sobie myślę „Ale
że co przepraszam? Że ja nie dam rady? Uda mi się. Zobaczysz”.
No I co? Przysłowiowy guzik. W dodatku z pętelką. Udowadnianie
jest najgorszą z motywacji do robienia czegokolwiek. Mało kiedy
takie działanie zakończone jest sukcesem, a najczęściej prowadzi
do jeszcze większych frustracji. Jeśli z Twojej aktywności nie
wynika nic dobrego dla Ciebie, ani tym bardziej dla kogoś innego,
zostaw “nu pogodi” Wilkowi – może jednak kiedyś mu się
uda...
Subskrybuj:
Posty (Atom)